piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 2.


 

* DWA MIESIĄCE WCZEŚNIEJ *


Weszłam do pokoju, od razu rzuciłam torebkę na krzesło i wyjęłam z szafy normalne ubrania. Kiedy przebrałam sie w luźniejsze ciuchy, włączyłam muzykę i  rzuciłam sie ma łóżko.
    


 Wreszcie koniec, nie cierpie tych galowych strojów, zresztą kto by lubił. Do tego te sztuczne uśmiechy, wszyscy niby grzeczni i mili, a tak naprawde każdy myślał tylko o tym, żeby jak najszybciej stamtąd uciec, wyjść, iść na miasto, albo wrócić do domu. No ale wreszcie skończyła sie szkoła i zaczęły sie wakacje, a to oznacza spokój i odpoczynek i wreszcie dużo wolnego czasu.
Leżałam z zamkniętymi oczami, odgoniłam myśli, spokojnie odpoczywałam i już miałam zasnąć, kiedy usłyszałam głos mamy.
  - Schanell zejdź na dół chcemy porozmawiać.
Porozmawiać ? Schanell ? Zawsze mówi do mnie Schan, zresztą zawsze wszyscy tak mnie nazywają. Wszyscy bliscy, rodzina, przyjaciele, a nawet znajomi. Hmm.. to zabrzmiało poważnie, dziwne.
Podniosłam się powoli z łóżka i zeszłam na dół po schodach, przeskakując po dwa stopnie jak to mam w zwyczaju robić. Weszłam do kuchni, a rodzice już tam czekali. Mama siedziała przy stole, a tata stał oparty o ścianę, byli jacyś dziwni, poważni, troche jakby źli i może smutni, naprawde dziwni, zupełnie inni niż zwykle. Zawsze wesoła, uśmiechnięta i roześmiana mama, siedziała teraz cicho wpatrując sie w stół, zamyślona błądziła gdzieś myślami, a tata stojący z drugiej strony, wogóle się nie odzywał. Po nim naprawde było widać że jest zły, chociaż próbował to ukryć. Patrzyłam na nich troche zdziwiona i nic nie mówiłam, to było naprawde niecodzienne, nigdy się tak nie zachowują. Chociaż jest nas tylko trójka, w domu zawsze jest głośna, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Mama zawsze wnosi wesołą atmosferę, która udziela się wszystkim. Ten dzień jest całkiem inny, nie wiem dlaczego są tacy. Nawet jak się złoszczą się na mnie nie są tacy... niewiem poprostu dziwni, a przecież nic nie zrobiłam. Nie mogłam już zmieść tej okropnej, nieznośnej, nie do wytrzymania ciszy, więc poprostu sama się odezwałam, nie czekając dłużej.
  - O co chodzi ? - zapytałam.
Właściwie nie tak bardzo o to czego chcieli odemnie, tylko o to co się z nimi dzieje. No, ale oczywiście nikt mi nie odpowiedział, więc po chwili spróbowałam jeszcze raz.
  - No o co chodzi ? Coś sie stało ? O czym chcecie porozmawiać ? Coś nie tak ? Czemu nic nie mówicie ? Chodzi o mnie ? Zrobiłam coś źle ?
Nie chciałam ich tak zasypywać pytaniami, ale nic nie rozumiałam, a oni nic mi nie mówili, Spojrzałam na tatę, ale on milczał, po chwili wreszcie odezwała się mama.
  - Chcemy żebyś na wakacje pojechała do cioci Lauren. 
  - Em.. aha, ale o co chodzi ? - popatrzyłam na nich troche zmieszana.
  - O nic, poprostu ... poprostu chcemy żebyś nie siedziała tak przez wakacje tutaj, tylko wyjechała gdzieś. No i wypadło tak że do cioci.
   - Ymm... no ... eee... ale nie rozumiem troche, zrobiłam coś nie tak ? 
Cały czas to wszystko mnie dziwiło jakoś, oni byli tacy podejrzani. Normalnie bym się tak nie zastanawiała i pojechała od razu, ale jednak miałam wrażenie że coś jest nie tak.
  - Nie kochanie, nic nie zrobiłaś. Nie chcesz odwiedzić Lucas'a ? - zapytała jakby zmieniając temat, co mnie wybiło,
  - Nie no, pewnie że chce. Stęskniłam się za nimi. - na samą myśl o moim kuzynku wariacie, uśmiech pojawił sie na mojej twarzy. Już miałam wyjść, kiedy tata dał mi bilet lotniczy do ręki i dodał tylko krótko.
  - Spakuj się.
Zdziwiło mnie to troche.
  - Spokojnie przecież mam jeszcze czas.- odpowiedziałam.
  - Masz być spakowana, jutro popołudniu masz samolot.
  - Co ? Jak to jutro ?.. Czemu tak szybko ?  Mam wrażenie, jakbyście chcieli się mnie pozbyć. - popatrzyłam na nich. 
  - Kochanie, nie mów tak. Nikt nie chce się ciebie pozbyć. - mama uśmiechnęła się, ale nie zbyt przekonywująco.
Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że teraz pierwszy raz się niby uśmiechnęła, cały czas była smutna.
  - Ale czemu tak szybko ? A jakbym nie chciała ? - dopytywałam sie dalej.
  - Schanell nie dyskutuj tylko pakuj sie, jutro odwiozę cię na lotnisko.
Zatkało mnie. Tata nigdy nie był dla mnie taki zimny, surowy i szorstki. Zawsze byłam jego kochaną córeczką, a teraz decyduje za mnie, a nawet rozkazał mi lecieć. Dziwne to wszystko.
Wróciłam bez słowa na górę i położyłam się spowrotem na łóżko. Zamknęłam oczy i myślałam o tym chwilę, aż wkońcu zasnęłam przy piosence Eminem ft. Rihanna - Love the way you lie.


Obudziłam się po jakiejś godzinie, może dwóch. Zeszłam do kuchni, rodziców najwyraźniej nie było w domu. Wyjęłam jogurt z lodówki i poszłam do siebie. Uznałam, że nie mam nic ciekawego do roboty, więc przydało by się spakować. Wróciłam na łóżko, wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zadzwoniłam do Monic, Odebrała po chwili.
  - Hej słońce, co tam ? Widzieliśmy sie kilka godzin temu a ty już za mną tęsknisz. - zaśmiała sie do telefonu.
  - Hejj... mogłabyś do mnie wpaść ? - powiedziałam chyba troche smutno, bo od razu to wyczuła.
  - Ej co jest ? Wszystko okej .. ? Co sie stało ?
  - Emm... powiem ci wszystko jak przyjdziesz okej ?
  - No okej. Będę ze chwile. - rzuciła krótko i rozłączyła sie.
Zjadłam jogurt i zanim się pojawiła zajrzałam do szafy, zastanawiając się co spakować.
Po 15 minutach, była już u mnie moja przyjaciółka, Usiadłyśmy w pokoju i opowiedziałam jej o dzisiejszej sytuacji, a ona powiedziała co o tym myśli, no i tak przegadaliśmy sporo czasu. 
  - Ale jak to no.. Już jutro wyjeżdżasz ? Zostawisz mnie samą ? Całe wakacje, bez ciebie mam tu wytrzymać ? No weź, już mi się smutno robi, a co dopiero dwa miesiące bez ciebie.
  - Ehh.. no mi tego nie musisz mówić. Nie wiem jak ja, tyle czasu mam bez ciebie wytrzymać... Chyba się tam zanudzę na śmierć. - powiedziałam smutno, sięgając po walizkę.
  - Pomożesz mi z tym ? Nie moge sie zdecydować co ze sobą wziąć.
  - No pewnie. Tylko wiesz, wątpie czy ci się to wszystko spodoba. - wstała i podeszła do szafy.
  - Wszystko czyli co ? Co masz na myśli?
  - No z sukienek, krótkich rzeczy, bikini i reszty tych rzeczy możesz zrezygnować.- powiedziała przeglądając moje ubrania.
  - Co, niby czemu? O czym ty mówisz ? - popatrzyłam na nią, nie bardzo myśląc. 
Odwróciła się i popatrzyła na mnie jak na głupią, czekając czy sama się domyśle.
  - A no tak.. wiecznie deszczowa Anglia.- skrzywiłam się na samą myśl o tym.
  - Czyli ty chcesz mi powiedzieć, że z moim kochanym słoneczkiem moge się już pożegnać ? Grrr..! Nie cierpie złej pogody. - popatrzyłam na zachodzące za budynkami żółto-pomarańczowe słońce i westchnęłam smutno. 
     


Cały wieczór minął nam na wybieraniu ubrań, butów, i innych rzeczy, na rozmowach, żartach, wygłupach no i wkońcu na długim pożegnaniu, bo przecież już jutro miałam zostawić to wszystko, na całe długie dwa miesiące.
Kiedy rodzice wrócili mama zrobiła kolacje. Zjedliśmy ją jak zawsze razem, ale w ciszy tak jak wcześniej w kuchni. Czy to już zawsze tak będzie ? Nikt z nikim nie będzie rozmawiać i nikt nie będzie się odzywać ? No i właściwie, to czemu tak jest ? Dalej tego się nie dowiedziałam i dalej mnie to dziwi.
Gdy skończyłam jeść, poszłam wsiąść prysznic. Po 20 minutach wyszłam, poszłam do pokoju, przebrałam się., a gdy wzięłam telefon, żeby nastawić budzik, czekała mnie niespodzianka.  
Sms od Monic: "Cześć Dzióbek ;*  Tak sobie myślałam o tym wszystkim, o tym czym mówiliśmy i o tym że mam cię stracić tak jakby na dwa miesiące.. ;c No, a jako dobra a nawet najlepsza przyjaciółka, którą przecież jestem. Nie mogę cię tak zostawić samej. Obudź mnie jutro rano kochanie, jadę z tobą chociaż na lotnisko. Kocham Cię misia. >,< Dobranoc, kolorowych.  "
Kiedy to przeczytała, od razu się uśmiechnęłam. Kocham ją normalnie, za taką przyjaciółkę można by zabić. 
Nastawiłam budzik na 10, myślałam jeszcze trochę o tym wszystkim, o dzisiejszym i jutrzejszym dniu, o najbliższych dwóch miesiącach i o Monic, aż wkońcu zasnęłam.


*
Cześć. Tym razem rozdział już dłuższy, mam nadzieję że wam się spodoba.
Zapominałam o jednej osobie, ale już jest dodana w bohaterach.
Widziałam że mam ponad 100 niewyświetleń co jest dla mnie lekkim szokiem przy dopiero dwóch wpisach, ale bardzo się z tego cieszę.
Wiem że aż tyle osób pewnie nie weszło tutaj, ale nawet jeśli to było by z 20-30 osób to dla mnie to naprawde dużo. ;D
Chociaż szkoda, że jak na tyle wyświetleń jest tylko jeden komentarz. Więc prosze piszcie komentarze, bo dzięki temu wiem ile osób naprawde to czyta.
W następnym rozdziale pojawi się już jeden z chłopaków, ale nie wiem jeszcze czy zdradzać od razu kto to. Więc jeszcze raz prosze piszcie jakiekolwiek komentarze. ;*
*

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 1.


Głucha cisza, nie słysze nic. Nie słysze głosów, krzyków, nie słysze wołania, nie słysze tych wszystkich dźwięków wokół mnie. Kompletnie nie słysze niczego, w tej chwili nic do mnie nie docierało, żadne bodźce, nie zwracałam na nic uwagi. Słyszałam tylko odgłos kroków, a raczej biegu, mojego biegu, stukotu moich butów o chodnik, o zimny chodnik w ciemnym długim tunelu.


Po chwili dołączył dźwięk szybkiego, płytkiego oddechu. Czułam tylko łzy płynące po policzkach, a z tego całego transu wyrwało mnie mocne, zdecydowane szarpnięcie za ręke. W tej chwili byłam zmuszona patrzeć mu prosto w oczy, bo dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Znowu widziałam te jego cudowne, błyszczące, słodkie, niesamowicie brązowe oczy. Co on ma takiego w sobie, że przy nim kompletnie sie zatracam, odpływam i mięknę ? Nie, nie ważne jaki jest przystojny, nie chce go widzieć. Zamknęłam szybko oczy, co sprawiło że następne łzy, spłynęły po moich policzkach.

  - Schan, posłuchaj mnie... - zaczął swoim aksamitnym ciepłym głosem, ale od razu mu przezwałam.
  - Nie mów tak do mnie.! - krzyknęłam wściekła.
Po tym, co zrobił jeszcze śmie mnie tak nazywać ?
  - Schan daj mi wytłumaczyć, to nie tak. To nie...
  - Nie masz prawa tak do mnie mówić.! - znowu przerwałam mu krzykiem.
  - I to ty mnie posłuchaj. Nie będe słuchać żadnych, beznadziejnych tłumaczeń, ani wyjaśnień. Nie będe niczego słuchać.Wszystko widziałam i wiem już wszystko, więcej mi nie potrzeba. Zostaw mnie i nigdy więcej sie nie odzywaj.! Daj mi święty spokój.. Nie chce cie znać.!
Ostanie słowa ledwo przeszły mi przez gardło, bo z oczu płynęło mi morze łez. Zebrałam w sobie całą reszte sił, jaka mi została i szybko, jednym ruchem wyrwałam ręke z jego mocnego uścisku. Usłyszałam tylko  metaliczny brzęk, kiedy coś upadło na ziemie. Był to dość znajomy odgłos,ale wtedy to mnie nie obchodziło, bo biegłam już daleko przed siebie.


Tą okolice znałam najlepiej, nikt nie miał ze mną tutaj szans. Często chodziłam tutaj kiedy chciałam odpocząć, albo poprostu się przejść, lub pobiegać. Znałam te tereny od dziecka, zawsze gdy przyjeżdżałam do cioci bawiłam sie tu z moim kuzynem, chociaż właściwie jest dla mnie jak starszy brat którego nigdy nie miałam. Bardzo chciałabym żeby był tu teraz ze mną pocieszył mnie i przytulił, on zawsze mi pomagał i bardzo by sie teraz przydał.
Biegłam szybko krętą ścieżką, często zakręcając i przechodząc przez różne przejścia czy krzaki. Wiedziałam że mnie nie znajdzie, bo nie miał pojęcia gdzie idę, a ja sprytnie go zgubiłam. Biegłam jeszcze chwile, aż wkońcu dotarłam w moje ulubione miejsce. Usiadłam i patrzyłam w dal, nie zwracając już uwagi na płynące łzy. Patrzyłam na mostek na którym siedziałam, na widok z niego, powróciły różne wspomnienia i myśli same zaczęły błądzić w mojej głowie. Nic nie miało już znaczenia, zostałam kompletnie sama, nie miałam zupełnie nikogo.


` Wiecie jakie to uczucie ? Kiedy macie przyjaciół, znajomych, rodzinę, bliskie wam osoby, plany, cele, marzenia, jesteście szczęśliwi.. i nagle to wszystko zostaje wam zabrane, wszystko tracicie w jednej chwili ? Kiedy z samego szczytu spadacie w najgłębsze dno. Kiedy wszystko wali wam sie na głowe, kiedy wszystko idzie źle, kiedy wszystko sie psuje, gdy wtedy zostajecie sami, właśnie w tym najgorszym czasie. Ta samotność mnie dobija, nie mam z kim porozmawiać, nie mam komu sie wyżalić, nie mam nikogo kto by mnie pocieszył i nie mam do kogo sie przytulić. Po prostu, zostałam całkowicie sama i nie moge sobie z tym poradzić. Nie wiem już co mam robić, kolejna strata to kolejny jeszcze mocniejszy i boleśniejszy cios. Nie wierze, że to wszystko działo sie w ciągu dwóch miesięcy i że to tak bardzo zmieniło moje życie.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

BOHATEROWIE.! ;*

1. Schanell Collins ( Schan / Nelly ) 18 l. 

 

    

   

  Mieszka z rodzicami w Los Angeles, do Anglii przyleciała na wakacje do cioci.
Jej matka jest nauczycielką muzyki i śpiewu, a ojciec prowadzi znaną  restauracje.
Ma piękny głos, w przyszłości bardzo chce być piosenkarką, ciągle uczy się gry na różnych instrumentach.
Zabawna, rozrywkowa, bardzo sympatyczna, pogodna, dobrze dogaduje sie ze wszystkimi.
Lubi próbować nowych rzeczy, bawić się i szaleć z przyjaciółmi, ale nie przepada za popularnością.
*

 2. Monic Brown 18 l.

 


Mieszka w Los Angeles z rodzicami i starszym bratem.
Najlepsza przyjaciółka Schanell, zna ją od dzieciństwa, mieszka nie daleko i zawsze chodziły ze sobą do klasy.
Jest bardzo sympatyczna, ciepła, zwariowana, zabawna, pomysłowa i pomocna.
Zawsze pomaga swojej przyjaciółce, potrafi ją pocieszyć i rozśmieszyć w najgorszych sytuacjach.
Podobnie jak ona interesuje się śpiewem, a także tańcem, ale nie tak bardzo jak Schanell.
*
      

3. Brenda Johnson ( Sonny ) 18 l.

 


Mieszka z  mamą i młodszym bratem w Londynie, jej ojciec wyjechał po rozwodzie. 
Nie pochodzi z bogatej rodziny, jak większość otoczenia.
Jest miła, przyjacielska, bardzo zwariowana, zawsze pełna energii i ciekawych pomysłów.
Przez swój charakter często pakuje siebie i innych w kłopoty, ale zawsze wychodzi z tego cało.
 *
        

4. Reachel Cressy ( Rea / Cris ) 18 l.

 


Razem z rodziną mieszka w Londynie, ma kilku braci.
Przyjaciółka Brendy, troche mniej zwariowana niż ona, jednak też bardzo rozrywkowa i towarzyska.
Lubi zabawe zwłaszcza ze swoimi przyjaciółmi, kocha taniec i jest w tym bardzo dobra.
Jest wielką fanką One Direction.
 * 
       

5. Natasha Sasson ( Natt / Tasha ) 19 l.

 


Pochodzi z Brazylii, ale przeprowadziła sie i z rodzicami obecnie mieszka w Londynie.
Ma bogatych rodziców, osiąga wszystko dzięki ich kontaktom i znajomościom.
Początkująca piosenkarka, modelka, tancerka i aktorka.
Jest zarozumiała, złośliwa, wredna, dwulicowa i fałszywa, uważa siebie za najlepszą.
Robi wszystko by być w centrum uwagi, zawsze musi być najważniejsza.
*
         

6. Courtney Smith ( Court ) 18 l.

 

 


Mieszka w Londynie z rodziną, która jest średnio zamożna.
" Przyjaciółka " Natashy, kompletnie od niej zależna.
Łatwo ulega wpływom, jest podatna na sugestie, rzadko ma swoje zdanie.
Często złośliwa i wredna, ale gdy jest sama potrafi być miła i zgodna.
Również fanka One Direction.
*

  7. Josh Skeat 18 l.

 


Podobnie jak reszta mieszka w Londynie z rodziną. 
 Miły, sympatyczny, towarzyski, zabawny, bardzo lojalny i przystojny chłopak.
W miarę spokojny, ale nie nudny, często spotyka sie z przyjaciółmi.
Bardzo lubi fotografie i muzykę, cały czas gra na gitarze, czasami też śpiewa.
 *

8. Lucas Collins ( Lue ) 20 l.

 

 


Razem z mamą i młodszym bratem mieszka w Londynie, jest kuzynem Schanell.
Zawsze opiekował sie młodszą kuzynką, jest odpowiedzialny i pomocny.
Na ogół grzeczny, nie sprawiał większych problemów.
Jednak umie bawić sie ze znajomymi, kiedy jest z przyjaciółmi jest rozrywkowy.
Czasami lubi pograć na gitarze i pośpiewać, ale nie wychodzi z tym do ludzi.
*

9. One Direction 

 


O chłopakach chyba nie trzeba opowiadać . Louis Tomlinson (21 l.), Niall Horan (19 l.), Liam Payn (19 l.), Zayn Malik (19 l.) i Harry Styles (18 l.).
*


sobota, 17 sierpnia 2013

Cześć. ;D

Hej, Chciała bym Was powitać na moim blogu "All I Need Is Love". ;)
Blog ten, jak ktoś może sie już domyślać, będzie o One Direction, czyli opowiadania chłopakach i innych bohaterach.
To mój pierwszy blog, więc nie bądźcie zbyt surowi. Mam nadzieje że sie wam spodoba. Jeśli mi sie uda, to jeszcze dzisiaj dodam bohaterów, jeśli nie to jutro. Rozdziały będą dodawane raczej bardzo szybko, myśle że co dwa dni. Pierwszy rozdział już gotowy, więc niedługo będziecie mogli sprawdzić. Bardzo prosze, jeśli będziecie czytać to zostawcie po sobie jakiś komentarz. Dla was to nic takiego, ale ja będe wiedziała czy mam po co dalej pisać, chociaż nie oczekuje wiele.
Pozdrawiam.