niedziela, 20 października 2013

Rozdział 4.

 *
Hej. Tak jak obiecałam jest nowy rozdział, a w nim 'nn', wyszedł nawet troche dłużysz niż myślałam.
Jestem z niego nawet zadowolona, bo chociaż początek jest kiepski to pod koniec naszła mnie wena i myśle, że wyszło całkiem okej.
Wszytko to jakoś tak dzięki waszym komentarzom, więc dziękuje najbardziej Katie i Nicol. ;D 
Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba, no i prosze was o komentarze. <3
*

          Weszłam do domu w którym, czekali już na mnie ciocia z Lucasem. Odłożyłam rzeczy i poszłam do kuchni domyślając się co tam zastanę. 
    - Heeej wam, już jestem.! - zawołałam wesoło, szczęśliwa że po długim czasie znowu ich zobaczę.
    - Cześć siostra, tęskniłem za tobą. - Lucas podszedł i od razu i przytulił mnie z całej siły. 
Czułam że zaraz połamie mi wszystkie kości, ale nie obchodziło mnie to bo bardzo mi go brakowało. Nic nie powiedziałam tylko wtuliłam się w niego równie silnie i staliśmy tak w uścisku dłuższą chwile.
    - Cześć braciszku, nawet nie wiesz jak mi ciebie tam brakowało. - uścisnęłam go jeszcze mocniej.
Jesteśmy kuzynami, ale zachowujemy się i traktujemy siebie jak rodzeństwo. Zawsze był dla mnie jak starszy brat, którego niestety nie mam.
    - A ze mną się nie przywitasz kochanie.? - ciocia podeszła i przytulaliśmy się wszyscy razem.
    - Cieszę się bardzo zę znowu tutaj jestem. - uśmiechnęłam się szeroko, bo naprawde tego potrzebowałam.
    - Będziemy musiały długo pogadać, powiesz mi co u ciebie, rodziców i co się działo tak.?

    - Tak, no pewnie.. - zaśmiałam się na samą myśl o godzinnych plotkach z ciocią.
    - Lucas coś dla ciebie zrobił, tak bardzo się cieszył gdy usłyszał że przyjeżdżasz. - ciocia powiedziała patrząc na niego i uśmiechając się.
    - Tak, chodź pokaże ci. - Lucas złapał mnie za ręke i szybko pociągnął na górę, do "mojego" pokoju, w którym zawsze zatrzymywałam się gdy byłam u cioci.
          Gdy otworzyłam drzwi bardzo się ucieszyłam. Kuzyn wyremontował specjalnie dla mnie pokój, nie tak jakoś zwyczajnie tylko dokładnie na taki jaki chciałam żeby był, wcześniej był powiedzmy zapuszczony. Na ścianach była troche wyblakła tapeta w misie - dobra raczej dla dziewczynki, na szafach były poprzyklejane jakieś stare dziecinne plakaty, na biurku i szafkach różne nalepki i inne rzeczy. Ogólnie nie był już za ciekawy, a teraz wygląda naprawde pięknie. Z jednej strony jest troche jakby nowoczesny, ale z drugiej ma w sobie taki stary klimat który tak bardzo lubie. Dominowały tu moje dwa ulubionych kolory czyli fioletowy i szary. Oczywiście Lucas nawrzucał mi tu dużo różnych rzeczy z motywami Wielkiej Brytanii, np. od razu rzucającą się w oczy narzutę na łóżko w kształcie wielkiej brytyjskiej flagi. Na ziemi leżał wielki włochaty, puszysty, miękki fioletowy dywan, dokładnie taki jak mi się podoba. Nad łóżkiem, na prawie całej ścianie były naklejone jakby gałęzie drzewa stworzone z nut refrenu mojej ulubionej piosenki, a na ścianie obok wisiała gitara. Dobrze wie jak bardzo kocham muzykę. Widać że naprawde się nad tym napracował, włożył w to dużo serca i że bardzo mu na tym zależało.


           Gdy już skończyłam podziwiać jego pracę, czyli jak cudownie wyglądał ten pokój, przytuliłam go mocno. 
    - Dzięki jesteś kochany, dzięki, dzięki, dzięki. - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
    - Idziemy na lody, chodź. - pociągnęłam go za rękę i zeszliśmy na dół. 
    - Ej no, a ciocia.? Miałyście sobie zrobić ploty. - powiedział specjalnie i zaczęliśmy się śmiać. 
    - Haha.. a weź, nie marudź tak. - mówiąc to ubierałam już buty. 
    - No rusz się. Szybciej, szybciej, szybciej.. Bo zaraz zacznę ci tu tupać. - rzuciłam w niego jego butem i zaśmiałam się.
Uwielbiałam Lucasa i uwielbiałam tutaj przyjeżdżać. Zawsze kiedy tu jestem, czuję się jak w dzieciństwie, po prostu uwielbiam wygłupiać się z moim Lucim.
Przy nim jestem jak mała, zwariowana, szalona, roztargniona dziewczynka, której wszędzie pełno. Zresztą z nim jest tak samo... no może pomijając słowo "dziewczynka", no i ja bardziej tryskam energią, jestem bardziej szalona i może troche bardziej nieprzewidywalna niż on. 
    - Co tam u ciebie, braciszku.? Opowiadaj mi tu wszystko. - zapytałam ciekawa, tego co się działo.
    - Noo... w sumie to.. nie ma co opowiadać. - powiedział trochę jakby z obojętnością.
    - No weź taki nie bądź.. No prosze cię, przez tyle czasu może nic się nie stało, ani nie zmieniło co.?
    - No w sumie.. nic.
    - Jezu, jaki ty jesteś.. wszystko trzeba z ciebie siłą wyciągać, nigdy nie możesz sam od siebie nic powiedzieć. - rzuciłam i przewróciłam oczami tak żeby to zobaczył.
    - Hmmm.. i kto to mówi co.? Bo jakoś znajomo mi to brzmi. - zaśmiał się i dźgnął mnie palcem w brzuch.
    - A spadaj. Ja to jestem ja, ja mogę. - zaczęłam się śmiać i pokazałam mu język.
    - Widziałam gitarę w salonie, dalej grasz prawda.? Jakby tak nie było to była by gdzieś zagrzebana w twoim pokoju. - domyśliłam się chodź jednej rzeczy i popatrzyłam na niego szczęśliwa. 
    - W sumie to tak, u nas to jest już chyba we krwi. Nie wiem czy ktoś z naszej rodziny mógł by wyrzucić muzykę ze swojego życia. - mówił to z szerokim uśmiechem na ustach. 
Mnie też ucieszyło to co powiedział, dobrze też wiedzieć że nie porzucił czegoś co kocha i w czym jest dobry. 
    - No to mów, co u ciebie. Dalej się kumplujesz z Matt'em, Nate'm i Jasper'em.?
    - No pewnie.. nawet to właśnie z nimi jakby gram. - powiedział chyba najciszej jak się dało i wbił wzrok w ziemię, jak gdyby stało się coś głupiego.
    - Żartujesz.?! Masz zespół.?! I nic mi nie powiedziałeś.?! Noo opowiadaj.. Długo już razem gracie.? - pytałam podekscytowana tym, że wkońcu zaczął coś robić ze swoim talentem.
    - A tam.. Od razu zespół, bez przesady, tak tylko.. sobie troche tam, razem... - mówił jakby zawstydzony, przeczesując włosy palcami.
Zawsze właśnie wtedy tak robi, oj ja już go dobrze znam. Teraz mi się nie wywinie. Wszystko z niego wyciągnę, trzeba tylko pociągać za odpowiednie sznurki.
    - Oj Lucy, Lucy.. co się z tobą porobiło, jak mnie nie było co.? Ale nie martw się, już ja cię spowrotem rozkręcę. Chyba wiesz co zrobie, nie.? Pamiętasz jeszcze do czego jestem zdolna, czy już zapomniałeś z kim teraz rozmawiasz.? - powiedziałam cwanie i poruszyłam brwiami w górę i w dół. 
Lucas popatrzył na mnie jakby... zaciekawiony, bo nie wiedział co mam na myśli i co planuje. Przestał się skupiać na sobie i już go mam, mała zasadzka tak właśnie łatwo go podejść. 
    - No właśnie, więc co z tym zespołem.? - uśmiechnęłam się do niego chytrze.
    - Mówiłem już, nie jesteśmy zespołem. Tylko grupą ludzi, która pisze i tworzy razem muzykę, a potem zdarza im się to zagrać dla kogoś, albo tylko dla siebie.
Popatrzyłam na niego jakby właśnie mi powiedział, że trawa jest niebieska, a niebo zielone. Czy on ma mnie za głupią.? 
    - Serio..? I to niby nie jest zespół.? Właśnie DOKŁADNIE TAK wygląda zespół wiesz.? - powiedziałam podkreślając słowa żeby zrozumiał.
Doszliśmy do naszej ulubionej lodziarni i oboje wzięliśmy oczywiście po dużej miseczce wielosmakowych lodów ze wszystkimi dodatkami. Taki nasz mały zwyczaj, zawsze kiedy tu przyjeżdżam. Usiedliśmy więc przy stoliku na dworze i rozmawialiśmy dalej. 


          Reszta dnia minęła mi dość szybko i przyjemnie. Gdy wróciliśmy do domu z Lucasem, usiedliśmy w trojkę w kuchni, rozmawialiśmy, wspominaliśmy i opowiadaliśmy sobie różne rzeczy. Potem wzięłam długą kąpiel i położyłam się wcześniej spać, bo byłam zmęczona podróżą. Następnego dnia spałam do późna, a potem większość czasu zajęło mi rozpakowywanie ubrań, kosmetyków i całej reszty swoich rzeczy oraz "urządzenie się" w tymczasowym domu. Dopiero późnym popołudniem miałam wolny czas, więc postanowiłam że wyjdę na spacer z naszą suczką i przejdę się po okolicy. Ubrałam się, zapięłam Shadow, wyszłam z domu i ruszyłam powoli w stronę miasta
           Szłam już chwilę, ale dalej byłam niedaleko od domu. Nagle, w jednej chwili Shadow zaczęła strasznie głośno szczekać, skakać i wariować. Zobaczyłam że chciała się wyrwać do jakiegoś wielkiego psa przed nami, który też nie był spokojny. Nie wiem dlaczego, ale ona czasami tak reaguje na niektóre psy. Właściciel tamtego, odciągał go w drugą stronę, więc bez namysłu zrobiłam to samo, zawracając w stronę parku. Właśnie wtedy, gdy się odwracałam, poczułam że z kimś się zderzyłam. Podniosłam wzrok i... znowu GO zobaczyłam.
    - Widzę że lubisz na mnie wpadać. - popatrzył w moje oczy i uśmiechnął się czarująco.
    - Dobrze że nie niosłem kawy. - dodał po chwili i zaśmiał się.
    - Zawsze będziesz mi to wypominać.? - popatrzyłam na niego i też się zaśmiałam.
    - Hmm.. No jeśli dasz mi znowu do tego okazje. - uśmiechnął się i uniósł brwi. 
 Kurde.. Co ten chłopak takiego w sobie ma, że tak mnie intryguje.? Jest jakiś taki.. no nie wiem, inny niż wszyscy. Niby zwyczajny, ale jest w nim coś takiego tajemniczego. To właśnie zwraca moją uwagę, bo to lubie w chłopakach. Lubie zagadki, bo oczywiste rzeczy są nudne. Wydaje mi się, jakby on wyczuł to wcześniej i robił tak specjalnie, żeby mnie zainteresować. Chociaż widzimy się właściwie, dopiero jakby drugi raz. 
Chyba za długo rozmyślałam, bo patrzył na mnie jakby na coś czekał.
    - Coś nie tak.? - zapytałam i patrzyłam mu dalej prosto w oczy.
    - Czekam, bo nie odpowiedziałaś mi na pytanie. 
Popatrzyłam na niego zdziwiona, bo nie pamiętam żeby mnie o coś pytał.
    - To ty zadałeś jakieś pytanie.? - powiedziałam i ruszyłam powoli.
    - Tak. Czy dasz mi okazje żebym mógł ci wypominać że rozlałaś na mnie moją kawę. - wyjaśnił i zaśmiał się. 
    - Haha.. no nie wiem, skoro masz mi wypominać to wolę nie. - zażartowałam. 
    - Hmm... No to może, pójdziesz ze mną na kawe i będziemy kwita, co.? - szedł obok mnie i cały czas na mnie patrzył. 
 Spojrzałam na niego, widać że nie odpuszcza tak łatwo. To tym bardziej mi się spodobało. 
    - No nie wiem, nie znam cię. - powiedziałam specjalnie.
    - Właśnie. To widzisz, będziemy mieli okazje żeby się poznać. - nie dawał za wygraną.
    - Nooo... a skąd mam wiedzieć że nie jesteś jakimś psychopatą, który mnie wywiezie do lasu i zamorduje.? - mówiąc to powstrzymywałam się od śmiechu. 
    - A wyglądam ci na takiego.?
    - Hmm... Tak.
    - No dzięki.. No, ale weeeź. Jestem przecież taki słodki. - popatrzył na mnie i specjalnie uśmiechnął się słodko, co sprawiło że był jeszcze bardziej uroczy.
    - Może.. No więc, jesteś słodkim psychopatą. 
Oboje się zaśmialiśmy. 
    - Haha.. okej tak już lepiej. - mówił dalej z śmiechem. 
    - No właśnie, à propos psychopaty. Nie prześladujesz mnie czasem.? - popatrzyłam na niego. 
    - Niee.. akurat byłem w okolicy. To znaczy.. w okolicy byłem u kolegi. - powiedział troche mieszając. 
    - Aa.. okej, rozumiem. 
Spacerowaliśmy tak po parku, potem siedzieliśmy na ławce, cały czas rozmawiając. 

 

          Gdy zaczynało robić się późno, odprowadził mnie spowrotem. Po jakimś czasie byliśmy już nie daleko domu. Przez te nie całe dwie godziny bardzo się poznaliśmy i zbliżyliśmy się do siebie.
    - Ej.. wiesz.. musze ci się do czegoś przyznać. - powiedział troche zmieszany.
    - Tak.? O co chodzi.? - popatrzyłam na niego, ciekawa odpowiedzi.
    - No bo, troche cię okłamałem. Wcale nie trafiłem na ciebie przez przypadek, nie byłem też u żadnego kolegi w okolicy. - podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy.
    - To znaczy.? To jak to wkońcu było naprawde.?
    - No bo, wtedy na lotnisku.. No jakoś, nie mogłem pozwolić żeby tak to się skończyło. 
    - No tak, i co z tego.? - spytałam, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
    - No chodzi o to że, specjalnie ciebie szukałem. Wiesz, żeby znowu się spotkać. - popatrzył na mnie nie do końca pewnie.
    - Ale, jak ty to...? To znaczy.. Jak mnie znalazłeś.? 
    - Wiesz, mam znajomości.. Wystarczyło tylko trochę się wysilić. - uśmiechnął się, jakby trochę dumny.
    - No dobra, ale.. jak znalazłeś dziewczynę od tak, którą widziałeś tylko raz i o której nic nie wiedziałeś.? - popatrzyłam na niego, trochę zdziwiona.
    - No.. w sumie to sama dużo mi powiedziałaś. 
    - Jak to.? Przecież nic ci nie mówiłam. - teraz już naprawde byłem skołowana.
    - No właśnie tak. Wieku się mniej więcej domyśliłem, obstawiałem od 18 do 20 lat. Wiedziałem też dokładnie o której, skąd, gdzie i ile leciałaś, no bo byłem w tym samym samolocie. No, a potem to już pomogło mi to co powiedziałaś, że mieszkasz pół miasta dalej, kiedy tu ostatnio byłaś i wgl. Poszło nawet szybko. - popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko. 
    - Nie jesteś zła.? - zapytał po chwili, z nadzieją w głosie. 
    - Emm.. Nie.. Spoko, jest okej. - uśmiechnęłam się i stanęłam przed drzwiami domu. 
Gdy chciałam już wchodzić usłyszałam jego pytanie.
    - No too... jak będzie z tą kawą.? 
Szczerze mówiąc to wogóle o tym nie myślałam, i zapomniałam już o tym. 
    - Hmm.. no, w sumie.. Czemu by nie.? - uśmiechnęłam się do niego ciepło. 
    - Serio.? No to super. Może być jutro o 15.? Znam fajne miejsce.- powiedział wyraźnie ucieszony. 
    - Jasne, em.. - przerwałam i zaczęłam myśleć. 
I właśnie dopiero teraz doszło do mnie, że przez ten cały czas spędzony razem, ani w samolocie, na lotnisku, ani przez te dzisiejsze dwie godziny... jeszcze nie poznałam jego imienia. Nie wiem jak to się stało, że nawet go o nie nie zapytałam. 
    - Hej.. głupie to, ale dopiero teraz sobie o tym przypomniałam. - spojrzałam na niego. 
    - Jak ty wogóle masz na imię.?
    - Jezu nie powiedziałem ci.? - popatrzył na mnie lekko zakłopotany
    - Przepraszam. Jestem Zayn. - podszedł i podał mi rękę.
    - Schanell, ale to już pewnie wiesz. Mów mi Schan.. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń. 
W tym momencie, od czubka głowy po same palce, przeszedł mnie jakiś taki przyjemny dreszcz. Staliśmy więc tak i patrzyliśmy sobie w oczy.

13 komentarzy:

  1. Cudowny*.* naprawdę wspaniały<3 Nie musisz dziękować za komentarze, bo komentujesz na moim blogu skarbie;* Jesteś cudowna a propos na moich blogach sę nowe imaginy;) Mam madzieję, że wpadniesz:)) A co do rozdziału- jest po prostu mega tajemniczy. Tak myślałam, że to Zayn. No woesz ciemna karnacja, oczy, włosy... Sama wiesz najlepiej Kocham Cię Katiee;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki ;D
      Wiem i nawet zaczęłam czytać jeden, tylko że akurat zabrakło mi czasu.
      Już wpadam do ciebie no i cieszę się, że się podoba ;p

      Usuń
  2. G.E.N.I.A.L.N.E.!!!!!!!! NAPRAWDĘ REWELACYJNE!
    Świetne! Super! ZAJEBISTE!!!! Kończą mi się przymiotniki.... a, no i NIEZWYKŁE!!!
    Masz świetne pomysły, wiesz jak zaintrygować czytelnika :) BRAWO! <3
    Nicol <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! :]
    Jaram się *-*
    Zaaaayn :***
    Kocham Go ♥
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham. :) Zayn!! :*
    http://one-direction-in-our-life.blogspot.com/ - nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gdy robiło się póżno odprowadził mnie ...,,
    To takie romantyczne.
    Cudowny rozdzial.
    Poinformuj mnie o nowym

    ZAPRASZAM DO SIEBIE
    licze na szczery komentarz

    http://one-directions-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejooo :DDD
    Zapraszam na rozdział 1:

    http://still-the-oneee.blogspot.com/2013/11/rozdzia-1.html

    Gdybyś miała chwilkę , mogłabyś skomentować też rozdział na moim drugim blogu ;)))

    http://1dopowiadaniegracemalik.blogspot.com/2013/11/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahhh... Genialne KOBIETKO :* PO prostu, możemy zacząć się zastanawiać "po co my piszemy" Czekamy na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. fantastyczny!!!
    <3
    Zapraszam!! http://allyouneversaytome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do Liebsten Award:)) Więcej informacji znajdziesz tutaj- http://onewayoranothervswings.blogspot.com/2013/12/liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń

Piszcie komentarze, bo to zachęca do dalszego pisania i dziękuje wszystkim, którzy to robią ;*